| 9
| A
| B
| C
| D
| E
| F
| G
| H
| I
| J
| K
| L
| M
| N
| O
| P
| Q
| R
| S
| T
| U
| V
| W
| X
| Y
| Z
INDEX
Czy jest zaszczytem spoglądanie na winylowe wydanie płyty dla kogoś, kto lat temu, kuźwa, trzydzieści parę, biegał do KMPiKu (Klub Międzynarodowej Prasy i Książki) w celu zakupu byle badziewia lub rzeczywiście wartościowych pozycji owego czasu, bo nie miał alternatywy w postaci kaset, CD, mp3 czy innego formatu? Odpowiem tak: to zawsze przyjemność wziąć w łapska duży format winyla, zajrzeć do środka, zobaczyć czarny czy inny kolorystycznie kawałek plastiku i odpalić go na sprzęcie (nawet jeśli nie ma się swojego, to u kogoś). Nigdy nie byłem maniakiem analogu, ale wolę go tysiąckrotnie niż pieprzone i rozpowszechnione empetrójki czy inne wynalazki ery internetu czy smartfonów. Inne jest brzmienie i lepsza jakość, jeśli ktoś by nie wiedział. Nawet tak nie genialny i nie wyróżniający się jakoś stanowczo zespół, jak WILDERNESSKING ma z winyla sound taki, że zapiera dech w piersiach i jeśli te ich wczesne kawałki były nagrywane w systemie skierowanym głównie na inny nośnik, to w wersji ‘czarnopłytowej’ są świetną przygodą. Pochodzący z Republiki Południowej Afryki band ostatnimi czasy z dużym powodzeniem konkuruje z przykładowo formacjami łączącymi różne dźwięki w post-black metalową magmę, a najlepszym na to przykładem jest ostatni album tego zespołu pt. “Mystical Future”. Tymczasem LADLO Productions wydało na winylu nieco wcześniejsze nagrania: jedynie cyfrowo dostępną dotąd epkę „The Devil Within” z 2014 roku oraz bardzo limitowany mini-album „And the Night Swept Us Away” z 2012 roku. Ten drugi materiał otwiera całość instrumentalną introdukcją, po której WILDERNESSKING kosi równo swoim zaciekłym black metalem z post-metalową melodyką i dopiero „Morning” daje sporo oddechu swoimi akustycznymi brzmieniami. Z kolei nowszy chronologicznie stuff w postaci „The Devil Within” jest bardziej spokrewniony z post-black metalem, co daje więcej przestrzenności i wręcz shoegazowych chwilami wpływów. Zwłaszcza dziesięciominutowy, epicki numer tytułowy to dobrze zbudowana feeria bogatych partii gitary i niezłej sekcji rytmicznej. To zdecydowanie pozycja nie tylko dla winyl-maniaków.
ocena: 7/ 10
www.facebook.com/wildernessking
www.lesacteursdelombre.net/productions
autor: Diovis