| 9
| A
| B
| C
| D
| E
| F
| G
| H
| I
| J
| K
| L
| M
| N
| O
| P
| Q
| R
| S
| T
| U
| V
| W
| X
| Y
| Z
INDEX
Wreszcie mogę sobie posłuchać “God Damn, Better, Best”. Dziewięcio-utworowe nagranie leżało jakiś czas na półce, przyszedł zatem czas, by się nim zająć. Nazwa ZEROZONIC jest mi już znana, bo poznałem muzykę grupy z demo „Demo 2005”, wydanego w 2005 roku. To pierwsze demo przypadło mi do gustu już od pierwszych dźwięków, zatem z radością powitałem zapowiedź wydania omawianego albumu. ZEROZONIC to oczywiście thrash/groove metalowa załoga. W dzisiejszych czasach to w sumie specjalnie nie dziwi. Przecież death metal, wraz z black metalem, jest na topie, wielcy wracają z nowymi wydawnictwami, a martwi powstają z grobów. Dodatkowo, Europę zalewają dziesiątki podobnych do siebie kapel, grających te dwie odmiany muzyki metalowej. No i od razu powiem, że to wszystko w odniesieniu do ZEROZONIC ma się nijak. Kolesie mają swój własny, oryginalny pomysł na muzykę. To dwie gitary grające ciężkie riffy, precyzyjnie wybijająca rytm perkusja i nieźle chodzący bas. Niekiedy pojawiają się (średnie) solówki. Do tego dochodzi jeszcze chropowaty wokal Leo Moracchiolii, który świetnie wpasował się w to gęste granie. W muzyce ZEROZONIC znakomicie wypadają zwolnienia, zmiany rytmu. Jest bardzo apetycznie, ciężko i mocno, nie ma tutaj morderczej szybkości. Trzeba przyznać, że cały album utrzymuje równy poziom. Utwory nie nużą, produkcja również jest najwyższych lotów. Koncepcja albumu wydaje się być w pełni przemyślana, dobrze słychać, że chłopaki wiedzą, co chcą grać. Przy czym nie ma tutaj płynięcia z nurtem i wskakiwania w czyjś uniform. Jest to muza oryginalna. Dobrze się dzieje, że takie zespoły, jak ZEROZONIC istnieją i tworzą coś nowego. Dzięki temu widać, że nie wszyscy zajmują się tylko kopiowaniem starych mistrzów, lecz są i tacy, którzy na podstawie klasycznych dźwięków tworzą coś nowego. Mnie cieszy takie świeże spojrzenie na death metalową stylistykę.
ocena: 7/ 10
autor: Pablo.Sulik.